Rewolucyjne zmiany w wydarzeniach we współczesnej historii Francji: Prognozy po zbliżającej się niedzieli [ANALIZA]

Rewolucyjne zmiany w wydarzeniach we współczesnej historii Francji: Prognozy po zbliżającej się niedzieli [ANALIZA]

„Francja jak Polska Jarosława Kaczyńskiego albo Węgry Viktora Orbana”. Zła wiadomość dla Warszawy: to będzie inna ukraińska polityka Paryża

Prognozy oparte na sondażach exit poll pokazują, że bezwzględna większość parlamentarna jest w zasięgu Marine ręki Le Pen. Jeśli Zgromadzenie Narodowe rzeczywiście ją zdobędzie, prezydent Emmanuel Macron będzie zmuszony powołać pierwszy demokratycznie wybrany skrajnie prawicowy rząd we współczesnej historii Francji. Wciąż nie jest jednak jasne, kto zmierzy się w drugiej turze wyborów. Będzie to zależeć od tego, jak francuski partie zachowają się w obliczu możliwego zwycięstwa skrajnej prawicy. Oto co wyniki pierwszej tury wyborów parlamentarnych we Francji mogą oznaczać dla głównych graczy.

Marine Le Pen na silnej pozycji

  • Zjednoczenie Narodowe jest na dobrej drodze do uzyskania najlepszego w historii kraju wyniku w pierwszej turze wyborów parlamentarnych.
  • Marine Le Pen zapewniła sobie ponad 50 proc. głosów w swoim rodzinnym regionie Henin-Beaumont w północnej Francji. Z kolei jej siostra, Marie-Caroline Le Pen, zajęła pierwsze miejsce w zachodnim regionie Sarthe, który dotychczas był bastionem kandydatów centroprawicowych.

— Francuzi bez żadnych wątpliwości pokazali, że chcą zmienić bieg wydarzeń po siedmiu latach korodującej władzy. Wciąż jednak nic nie jest wygrane. Druga runda będzie decydująca — powiedziała Le Pen w swoim wieczornym przemówieniu wyborczym.

Polityczne trzęsienie ziemi we Francji, służby w stanie gotowości. Wszystko, co wiemy do tej pory o wynikach wyborów

Marine Le Pen jest na silnej pozycji. Niezależnie od tego, czy jej partia wygra drugą turę wyborów parlamentarnych, czy nie, tworzy sobie grunt do tego, by zwycieżyć w ważniejszym wyścigu w 2027 r. — w wyborach prezydenckich.

Jordan Bardella uderza w lewicę

Przewodniczący Zjednoczenia Narodowego Jordan Bardella liczy na to, że jeśli jego partia w niedzielę wygra, on sam obejmie stanowisko premiera. Podczas swojego przemówienia wygłoszonego w niedzielę po ogłoszeniu wyników pierwszej tury nie skrytykował obozu Macrona. Zamiast tego wycelował w lewicę, która zajeła drugie miejsce. Powiedział, że lewicowy Nowy Front Ludowy byłby „egzystencjalnym zagrożeniem dla narodu” i oskarżył tę partię o chęć rozbrojenia policji i otwarcia francuskich granic dla migrantów, a także o „brak granic moralnych”.

Skrajna prawica triumfuje we Francji. Jeden człowiek może sprawić, że spełni się najgorszy koszmar Europy. „Ultraprzebojowy populizm” [ANALIZA]

— Nadszedł czas, aby oddać władzę przywódcom, którzy was rozumieją, którzy się o was troszczą — dodał Bardella, zwracając się do Francuzów.

Upadek Emmanuela Macrona

Największym przegranym tej nocy jest Emmanuel Macron. Centrowa koalicja, która znacząco przegrała ze swoimi rywalami, prawdopodobnie straci dziesiątki ze swoich 250 miejsc, które obecnie posiada w Zgromadzeniu Narodowym. Wczesne szacunki wykazywały, że obóz prezydencki został wyeliminowany w niemal połowie wszystkich okręgów. Decyzja Macrona o rozpisaniu przedterminowych wyborów po fatalnym wyniku jego partii w wyborach do Parlamentu Europejskiego w zeszłym miesiącu wprawiła w osłupienie nawet jego własny obóz. Jego kluczowi sojusznicy, w tym minister gospodarki Bruno Le Maire i były premier Edouard Philippe, otwarcie skrytykowali posunięcie prezydenta o rozwiązaniu parlamentu.

„Francja znajdzie się na nieznanych wodach”. Jest tylko jedno wyjście, jak zapobiec triumfowi skrajnej prawicy — ale zaboli Emmanuela Macrona

Wielu kandydatów startujących pod sztandarem centrystów odmówiło umieszczenia twarzy Macrona na swoich plakatach wyborczych, obawiając się, że mogłoby to zmniejszyć ich szanse na wygraną. W świetle tych wszystkich okoliczności prezydent nie stanął w niedzielę wieczorem przed kamerami, zostawiając to zadanie premierowi Gabrielowi Attalowi.

Wykluczony Gabriel Attal

Niegdyś uważany za wschodzącą gwiazdę francuskiej polityki premier Gabriel Attal przyznał, że został wykluczony z nagłej decyzji Macrona o zwołaniu przedterminowych wyborów. Co więcej, w niedzielę miał trudne zadanie przedstawienia niejednoznacznego stanowiska obozu prezydenckiego przed drugą turą. We Francji każdy kandydat, który uzyska więcej niż 12,5 proc. głosów zarejestrowanych wyborców w swoim okręgu, przechodzi do drugiej tury. Przy historycznie wysokim poziomie frekwencji w setkach okręgów w drugiej turze mogą odbyć się wyścigi trójstronne. Oznacza to, że kandydaci z trzeciego miejsca mogą zostać skłonieni do wycofania się z wyścigu i poparcia kandydata, który jest najlepiej przygotowany do pokonania skrajnej prawicy.

Francja głosuje, Emmanuel Macron może tego żałować. „Jak brexit we Francji” [OPINIA]

— Ani jeden głos nie może trafić do Zjednoczenia Narodowego — powiedział Attal, który zadeklarował, że wycofa się z drugiej tury tylko wtedy, gdy szanse na wygraną będzie miał „kandydat republikański”.

Osłabiony Jean-Luc Melenchon

Choć lewicowy sojusz Francji Niepokornej, Zielonych i Socjalistów uzyskał 28,1 proc. głosów, ma niewielkie szanse na zwycięstwo. Nowy Front Ludowy jest zrestartowaną wersją ugrupowania kierowanego przez twardego lewicowca Jean-Luca Melenchona. Był on mocno krytykowany za niechęć do ustąpienia mimo udanej kampanii kandydata wspieranego przez socjalistów Raphael’a Glucksmanna w wyborach europejskich. W jego obozie trwa walka o przywództwo. O najwyższe stanowisko ubiegają się wschodzące lewicowe postacie, takie jak François Ruffin.