Aleksandra Kosiorek: Ustawa dotycząca metropolii to nasz główny punkt programu

Aleksandra Kosiorek: Ustawa dotycząca metropolii to nasz główny punkt programu

Już ponad dwa miesiące piastuje pani urząd prezydenta. Audyt po poprzedniku jest już gotowy? Jaki obraz miasta z niego lub z jego pierwszych ustaleń się rysuje? To był czas bardzo wytężonej pracy, początkowo bez zastępców, na zupełnie nowym terenie. Audyty wewnętrzne trwają, finansowe są w przygotowaniu.

Mieliśmy też w międzyczasie wybory do rad dzielnic, które pokazały, jak daleko poprzednie władze odeszły od mieszkańców – katastrofalnie niska frekwencja, katastrofalnie niewielu kandydatów do pracy w radach to jasny przekaz: po co działać, skoro i tak nikt nie słucha. Podczas kampanii obiecywałam dialog z mieszkańcami i radnymi. I słowa dotrzymam.

Zwołałam dzielnicowy okrągły stół, przyszło 200 osób. Dyskusje dotyczyły różnych problemów i ograniczeń, z jakimi borykają się rady dzielnic, ale pojawiło się również wiele pomysłów na to, jak poprawić ich funkcjonowanie, zwiększyć kompetencje i zachęcić mieszkańców do aktywnego uczestnictwa w budowaniu Gdyńskiej wspólnoty. Wszystkie te uwagi i pomysły będą drogowskazem dla rady miasta – i dla mnie – w budowaniu nowej jakości w Gdyni.

Oczywiście, rady dzielnic to nie wszystko. Dokładnie przyglądam się sprzedaży nieruchomości – niektóre licytacje zostały wstrzymane – oraz inwestycjom, działaniu poszczególnych jednostek. I działam. Teraz, kiedy mam już wiceprezydentów i nowego sekretarza, prace nabierają właściwego tempa.

A wiadomo już, jaki jest stan finansów miasta? Jest bardzo zadłużone? Jest dokładnie tak, jak mówiliśmy podczas kampanii wyborczej: zadłużenie miasta jest bardzo duże. Musimy więc ostrożnie podchodzić do wydatków. Ale przy gospodarce racjonalnej, która nie będzie powodowała nadmiernych inwestycji, do których musielibyśmy dopłacać, jesteśmy w stanie poprawić finanse miasta w następnych latach. Moim celem jest zmniejszenie tego długu, ale nie kosztem mieszkańców.

Cieszę się, że w przetargu na budowę obwodnicy Witomina wystartowali wykonawcy, którzy zaoferowali cenę niższą niż nasza szacunkowa, więc jest szansa, że na tej inwestycji zaoszczędzimy. Gdynia wystąpiła już o środki z Krajowego Planu Odbudowy? Jeśli tak, to jak wysokie i na co? A jeśli nie – to czy wystąpi i na co?

Środki z Krajowego Planu Odbudowy to jest tzw. parasol. Nie korzystamy z nich zwykle bezpośrednio. Są one „tłoczone” za to z konkretnych programów, z których korzystamy i w których aplikujemy o te środki. Przykładem jest np. program Fenix, gdzie w tym roku aplikujemy o środki trochę poniżej 150 milionów złotych na 13 bardzo różnych projektów. Od budowy serwerowni, po ścieżki rowerowe, przebudowę placu Konstytucji, placu Wolnej Ukrainy – więc zakres jest bardzo szeroki.

Czy już wiadomo, jakie inwestycje chce pani kontynuować po poprzedniku? Były prezydent Wojciech Szczurek zapowiadał, że w tej kadencji najważniejsza jest m.in. obwodnica Witomina czy konsekwentna realizacja polityki buspasów, a także rozwój systemu komunikacji miejskiej. Dla pani to też będzie ważne? Czy jeszcze coś innego?

Obwodnica Witomina ma zielone światło. W tej chwili sprawdzamy i wybieramy przetargowo wykonawcę. Było duże zainteresowanie, więc na pewno przetarg będzie rozstrzygnięty, bo oferty – jak wspomniałam – są poniżej kosztów, które zakładaliśmy. Co do komunikacji miejskiej i buspasów to tu nic się nie zmienia. Nadal rozwój komunikacji jest dla nas priorytetem.

Jednak nie podchodzimy do tego „ideowo”. Każdy przypadek jest inny. W każdej dzielnicy jest trochę inaczej. Gdzieś brakuje chodników, gdzieś oświetlenia, nawet kanalizacji, gdzieś pierwszeństwo będzie miała ścieżka rowerowa, a gdzieś komunikacja zbiorowa czy samochód. Tak samo jak budowanie nowych dróg, ważne jest, by znalazły się środki na ich utrzymanie czy modernizację. Patrzymy też pod kątem udziału miasta w realizacji tych inwestycji. Na pewno w obecnej sytuacji finansowej pierwszeństwo mają te, które otrzymają odpowiedni udział środków zewnętrznych. Czy to unijnych, czy krajowych.

Urząd Miasta Gdyni jest już szeroko otwarty dla mieszkańców? Każdy może wejść z ulicy, by spotkać się np. z panią czy też z zastępcami? Długo trzeba czekać na takie spotkanie?

Spotkania interwencyjne z mieszkańcami rozpoczęłam już 22 maja i odbyłam ich do tej pory 22. Na takie spotkanie trzeba się umówić, chociażby po to, bym mogła podczas rozmowy powiedzieć więcej niż: „przyjrzę się sprawie”. Podchodzę do tych spotkań bardzo poważnie i zawsze chcę być jak najlepiej przygotowana, wiedzieć, co dla danej osoby mogę zrobić. Takie spotkania odbywają się już także w gabinetach wiceprezydentów i naczelnych wydziałów.

Pani regularnie „wychodzi do mieszkańców”? Często organizowane są spotkania na osiedlach czy w dzielnicach Gdyni?

Na razie mam jeszcze bardzo dużo spraw organizacyjnych, wewnętrznych spotkań, systematyzowania zadań. Ale odbyło się już wspomniane wcześniej spotkanie w sprawie rad dzielnic, na którym pojawiło się bardzo wielu mieszkańców, a które utwierdziło mnie w przekonaniu, że Gdynianie chcą współdecydować o swoim mieście. Takich spotkań będzie więcej zarówno w tym, jak i w innych tematach.

Na pewno nie raz, nie dwa słyszała pani, że będzie pani trudno, bo „weszła pani w buty byłego znanego i lubianego samorządowca Wojciecha Szczurka”. Rzeczywiście tak jest? Czy jednak wyznacza pani sobie konsekwentne cele, by przez działanie pokazać, że zmiana na fotelu prezydenta Gdyni była potrzebna?

Nie weszłam w niczyje buty i nie zamierzam, bo nie tego oczekują ode mnie Gdynianie, którzy mnie wybrali. Wyborcy pokazali bardzo jasno, że chcą zmian. I mam nadzieję, że już je widzą.

Kiedy ostatni raz widziała się pani z byłym prezydentem Wojciechem Szczurkiem? Na zaprzysiężeniu 7 maja czy też spotykacie się od czasu do czasu? Może wykorzysta pani jego doświadczenie, np. jako doradcy, czy też nie ma takiej potrzeby?

Z panem prezydentem Wojciechem Szczurkiem po 7 maja się nie widziałam. Nie zabiegałam o takie spotkanie, tak jak i zresztą nie zgłaszał takiej potrzeby ze swojej strony pan Wojciech Szczurek. Nie sądzę, by życzeniem Gdynian, którzy jasno wyrazili swoje zdanie podczas wyborów, było powołanie Wojciecha Szczurka na doradcę, choć oczywiście cenię ogromne doświadczenie samorządowe mojego poprzednika.

Gdyński Dialog ma już koalicjanta w radzie miasta? Udało się pani klubowi dojść do porozumienia z radnymi Koalicji Obywatelskiej?

Wierzę, że dobre pomysły znajdą poparcie na sali obrad i nikt, komu zależy na naszym mieście, nie będzie głosować przeciwko dobrym projektom. A jeśli okazuje się, że projekt budzi uwagi i wymaga wspólnego dopracowania – to tylko przysłuży się jakości ostatecznego rozwiązania.

Jeśli chodzi o Koalicję Obywatelską, oferta wciąż leży na stole. Ja swoją obietnicę zrealizowałam i przedstawiłam KO propozycję objęcia stanowiska wiceprezydenta. Z naszej strony droga do porozumienia jest otwarta: oferta objęcia stanowiska czwartego wiceprezydenta wciąż jest aktualna i jeśli oni będą gotowi, to do rozmów wrócimy.

A z klubem Samorządność Wojciecha Szczurka pani klub już współpracuje lub będzie współpracował? Taka szeroka koalicja mogłaby być dobrym rozwiązaniem dla miasta…

Moim marzeniem jest brak podziału na „kluby”. Bardzo bym chciała, żeby radni, Gdynianie, głosowali tak, jak im serce i sumienie dyktują, a nie – jak każe dyscyplina klubowa. Dialog, jak sama nazwa wskazuje, chce rozmawiać, chce nawiązywać konstruktywną rozmowę bez uprzedzeń. Będziemy współpracować z każdym, kto będzie działał dla dobra miasta i jego mieszkańców.

Niedawno została pani zastępczynią Rady Obszaru Metropolitalnego Gdańsk–Gdynia–Sopot (OMGGS). Jak się tam współpracuje z pozostałymi dwiema prezydentkami Trójmiasta?

Obie panie prezydentki mają spore doświadczenie w pracy w samorządzie i chętnie będę korzystać z oferowanego przez nie wsparcia. Mamy też dość niecodzienną sytuację w Trójmieście, właściwie pierwszą taką w historii, gdzie stery całej metropolii przejęły kobiety. Cieszę się już na tę współpracę.

Nie mam tu na myśli, oczywiście, jakiegoś podziału, w którym kobieta występuje jako lepszy czy gorszy prezydent niż mężczyzna. Ale sytuacja z pewnością jest ciekawa i myślę, że może przynieść nowe, świeże spojrzenie na całą metropolię. Bo nie da się zaprzeczyć, że – jako kobiety – bardzo często dostrzegamy zupełnie inne aspekty problemu niż nasi koledzy.

Już poza OMGGS-em – to właśnie jako prezydentki Gdańska, Gdyni i Sopotu przystąpiłysmy do współorganizacji Kongresu Kobiet w Trójmieście, który będzie dużym wydarzeniem dla całego regionu.

Ustawa metropolitarna dla Trójmiasta to teraz najważniejsza sprawa dla OMGGS? Bez szerokiego poparcia politycznego dla projektu może być jednak trudno.

Tak, to priorytet. Naszym celem w tej kadencji jest doprowadzenie do ponownego głosowania nad ustawą i wierzymy, że tym razem przebiegnie ono pomyślnie dla Pomorza.