Ciche konsekwencje konfliktu Izraela z Hezbollahem: Libańska grupa miała tu ukrywane uzbrojenie.
Zostali do końca. Nawet gdy wszyscy inni mieszkańcy opuścili wioskę, zamknęli swoje domy i sklepy i spakowali nieliczne rzeczy do bagażników samochodów, Abir i jej rodzina pozostali w małym bungalowie w pobliżu ruin. Dopiero gdy izraelskie bomby uderzyły w odległości kilometra, 45-latka spakowała kilka rzeczy dla siebie, swojej córki i syna i zaczęła uciekać. Jej mąż Walid musiał zostać. Tego chciał libański urząd ds. zabytków, w którym jest zatrudniony. Walid i Abir są strażnikami Świątyń Jowisza i Bachusa w Baalbek. — Kiedy przyjeżdżają Niemcy, często siadamy razem przy stole, jemy świeże granaty i pijemy herbatę — mówi Abir. Opowiada o zespole wykopaliskowym z Niemieckiego Instytutu Archeologicznego (DAI) w Berlinie, który od lat przyjeżdża do Baalbek każdego lata. Jeden z archeologów jest tak zafascynowany świątyniami, że czasami śpi w bungalowie, aby być blisko kolumn. — To miejsce ma niezwykłą energię — mówi Abir.
Pokój wydaje się odległy jak nigdy dotąd
Miasto z 80-tysięczną populacją jest zamieszkane od ósmego tysiąclecia p.n.e. i pozostaje ważnym ośrodkiem równiny Bekaa. Leży ok. 90 km na północny wschód od stolicy Bejrutu, blisko granicy z Syrią. Baalbek słynie z ogromnych świątyń, jednego z największych kompleksów sakralnych Imperium Rzymskiego, który od 1984 r. znajdują się na liście światowego dziedzictwa. — Baalbek jest niesamowite — mówi Ali Bandżak, który regularnie odbiera niemieckich archeologów z lotniska w Bejrucie i zawozi ich na miejsce wykopalisk. — Nasza duma i radość.
Wojna Izraela z Hezbollahem
Jednak w tym roku do Baalbek nie wpuszczono żadnych turystów. Wojna między Hezbollahem a Izraelem zabrania Niemcom wjazdu do państwa w Lewancie. Ci, którzy przebywali w kraju w momencie wybuchu konfliktu we wrześniu, zostali odesłani przez Cypr. Obecnie lotnisko w Bejrucie świeci pustkami. Linie lotnicze — oprocz libańskich MEA — zaprzestały działalności. Początkowo izraelska armia zbombardowała południe Libanu, gdzie może znajdować się duża liczba bojowników Hezbollahu. Rakiety są stamtąd wystrzeliwane w kierunku Izraela niemal codziennie od 8 października 2023 r. Ponad 60 tys. mieszkańców miast położonych w pobliżu granicy w północnym Izraelu uciekło ze swoich domów.
Liban w pułapce. Zachód popełnił ogromny błąd
We wrześniu Izrael rozpoczął ofensywę lądową i próbuje wyeliminować Hezbollah za pomocą nalotów, bombadując jego składy broni i amunicji, pozycje rakietowe i składy paliwa. Izraelczycy żądają, by organizacja na stałe pozostała za rzeką Litani, co przewiduje rezolucja ONZ. Zdjęcia satelitarne wskazują, że izraelska armia przygotowuje strefę buforową na granicy. Chociaż Izraelczycy temu zaprzeczają, krążą również pogłoski, że to wciąż otwarta kwestia, jeśli Hezbollah nie wycofa się na stałe. W międzyczasie miasta takie jak Tyr i Sydon w południowym Libanie runęły w gruzach, a naloty w Ad-Dahije, szyickim przedmieściu Bejrutu, gdzie pod koniec września został zabity przywódca Hezbollahu Hassan Nasrallah, się nasiliły. Od zeszłego tygodnia dolina Bekaa, a wraz z nią Baalbek, stały się celem ataków. Cały region jest zaznaczony na czerwono na izraelskiej mapie obszarów docelowych. Dla ludności cywilnej oznacza to natychmiastową ewakuację. Baalbek stało się miastem duchów.
Ciągłe niebezpieczeństwo
— Baalbek to jedne z najpiękniejszych ruin na świecie — mówi Margarete van Ess, dyrektorka Departamentu Orientu DAI, podczas rozmowy telefonicznej w Berlinie. Bardzo martwi się o swój zespół na miejscu i zachowanie terenu wykopalisk. Fale ciśnienia wywołane detonacjami bomb są jak trzęsienie ziemi. Chociaż Świątynia Jowisza jest masywna i może wiele wytrzymać, Świątynia Bachusa jest bardziej krucha. Najlepsza niemiecka archeolog, która jest odpowiedzialna za Liban, Syrię, Jordanię, a przede wszystkim Irak, wie, o czym mówi. Baalbek został już trzykrotnie dotknięty silnymi trzęsieniami ziemi, które występują w regionie z powodu uskoków tektonicznych. Za każdym razem szkody były znaczne. W rezultacie tylko sześć z 42 kolumn największej świątyni, Świątyni Jowisza, przetrwało do dziś.
Walid, strażnik kompleksu, mówi, że nawet trzęsienie ziemi w lutym ubiegłego roku — z epicentrum w Syrii i Turcji i ponad 50 tys. ofiar śmiertelnych — spowodowało drżenie kamieni w Baalbek. Jednak wojna ma inny wymiar. Nie chodzi tylko o ewentualne zniszczenie cennych dzieł sztuki i dóbr kultury, ale także o ich ochronę przed grabieżą. Administracja antyków w Bejrucie nie ma pieniędzy z powodu kryzysu gospodarczego w kraju. Niezwykle trudno jest zabezpieczyć cenne przedmioty — mówi Margarete van Ess. Pojawia się również pytanie, gdzie je przewieźć. — Łamie mi to serce — Nie ujawnię teraz koncepcji bezpieczeństwa — mówi archeolożka. — Tylko tyle, że naprawdę cenne artefakty nie znajdują się już w Baalbek. 64-letnia mieszkanka Frankfurtu dorastała częściowo w Libanie. To w tym miejscu chodziła do szkoły. Jej ojciec, słynny islamski uczony, dostał pracę na uniwersytecie w Bejrucie i rodzina przeniosła się wraz z nim. — Nie mogę nawet myśleć o tym, co dzieje się obecnie w Libanie. Łamie mi to serce — dodaje van Ess.
Zagrożenie. Skutek ataku na Liban, o którym się nie mówi. Podwójne standardy
Winiarnia Ksara znajduje się w centrum konfliktu i obecnie każdego dnia zamyka się o godz. 15:00. — Nikt już nie przychodzi — mówi sprzedawca, zamykając drzwi. W dolinie prawie nie ma już konopi. Narkotyki, które nadal są powszechnie spożywane w Libanie, są teraz syntetyczne i pochodzą z Syrii. W tle słychać brzęczenie dronów, a następnie głośny huk. Libańskie ministerstwo zdrowia informuje, że izraelskie naloty w Baalbek zabiły 19 osób w ciągu jednego dnia, w tym osiem kobiet. Do tej pory w dolinie Bekaa zginęło łącznie 90 Libańczyków, także dzieci. Walid kontaktuje się z nami przez aplikację WhatsApp i mówi, że ataki zbliżają się na odległość 100 m od ruin. Uderzono w parking dla turystów obok rzymskich łaźni. Okna w bungalowie zostały rozbite, ale Jowisz i Bachus wciaż stoją.