Wysoka cena za podłożenie ognia. Rosja odpłaca za sabotaż w Polsce poprzez hojne zapłaty.
Raport „Rzeczpospolitej” donosi, że w Polsce odnotowano serię podpaleń, z których niektóre były próbami spalenia obiektów handlowych. Według informacji polskich służb, sprawcy mieli być wynajęci m.in. przez rosyjskojęzyczną organizację poprzez komunikator Telegram. Oferowano im za to wysokie sumy pieniędzy.
Według doniesień gazety, w ubiegłym tygodniu zostało zatrzymanych kilka osób, w tym obywatele Ukrainy i Rosji. Poszukiwani byli za podpalenie obiektów pod Warszawą. W jednym z incydentów zatrzymano mieszkańca Białorusi i Polaka.
Według prokuratury we Wrocławiu, sprawcy podpalili włoską restaurację w Gdyni oraz magazyn europalet w Markach pod Warszawą. W związku z tym zatrzymani próbowali również podpalić sklep w Gdańsku.
Mężczyźni mieli powiązania z ukraińskim obywatelem zatrzymanym wcześniej przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego za działalność związaną z podpaleniem fabryki farb we Wrocławiu.
Według nieoficjalnych informacji, w grupie zatrzymanych było trzech mężczyzn z Kramatorska posiadających paszporty ukraińskie oraz Kanadyjczyk z paszportem rosyjskim. Śledztwa w sprawie prowadzi mazowiecki wydział przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej.
Specjalista ds. bezpieczeństwa Tomasz Bronisz komentując sytuację powiedział, że akty sabotażu popełniane przez obce państwa mogą mieć poważne konsekwencje, również w sferze politycznej, w tym mogą wpłynąć na stosunki z Ukrainą oraz innych państw. Zachowania te mogą być interpretowane jako działanie mające na celu osłabienie Ukrainy.
Według ekspertów, podpalenia dokonywane przez obcokrajowców zwiększają napięcia polityczne i mogą mieć daleko idące skutki dla stosunków międzynarodowych.