Koniec drożyzny na rynku nieruchomości? Spadające ceny i malejący popyt
Widoczne są obniżki cen ofertowych, a sama liczba lokali wystawionych do sprzedaży zwiększa się. Pokazuje to przykład stolicy – (2110 ofert z obniżoną ceną, wzrost o 17 proc. względem maja) oraz spadek liczby ofert ze wzrostem cen (306 podwyżek, spadek o 25 proc. względem maja), co sugeruje zwiększającą się presję na sprzedających w stolicy do obniżania cen – mówi Interii Łukasz Wolnik, współzałożyciel serwisu zametr.pl.
Dane pokazują zbiorczo zarówno rynek pierwotny, jak i wtórny. Jak dodaje, – „Najświeższe dane z początku lipca nie zapowiadają zmiany trendu” – podkreśla Łukasz Wolnik. Dane i wykresy przedstawiają zmiany cen w już istniejących ogłoszeniach, a nie nowych ofertach, tj. jak często sprzedający decydują się zmienić cenę mieszkania, które już wcześniej wystawili na sprzedaż.
Bo widać zmiany ceny tego samego mieszkania wystawionego do sprzedaży. Z kolei analizując np. średnie zmiany cen na rynku pierwotnym, na przykład jeśli w danym miesiącu do oferty trafiają drogie apartamenty w ekskluzywnej lokalizacji, to , ale nie mamy prawdziwej porównywalności. Widać to na przykładzie danych z czerwca.
Według wstępnych danych BIG DATA RynekPierwotny.pl, metra kwadratowego mieszkań dostępnych w ofercie firm deweloperskich. W nowych inwestycjach kosztowały one średnio ponad 11,5 tys. zł za metr kwadratowy. Równocześnie znikały najtańsze. tych, które zostały w ofercie typu komórka lokatorska lub miejsce w garażu.
„W najbliższym czasie można się spodziewać stabilizacji cen, a na rynku wtórnym mogą lokalnie się pojawiać obniżki, zwłaszcza w niektórych segmentach. Przed większymi spadkami powstrzymuje jednak wizja wprowadzenia 'kredytu na start’. W tej sytuacji, mieszkania się nie sprzedają w tym tempie, co wcześniej i akumuluje się oferta. Co miesiąc na rynek trafia więcej mieszkań niż jest w stanie się sprzedać” – mówi Interii prof. Adam Czerniak, z SGH, specjalizujący się w polityce mieszkaniowej.
Co dalej? Cały czas nie wiadomo czy i . Zapowiedź jego wprowadzenia wywołała szeroką krytykę, głównie przez obawy że wywoła – jak jego poprzednik tzw. kredyt 2 proc. – wzrost cen mieszkań. Tym bardziej, że Do tej pory Jednocześnie to – zarówno na rynku pierwotnym jak i wtórnym. Byłyby to miarodajne i szczegółowe dane.