Legia zdecydowanie stawia na gwiazdę Ekstraklasy. Nie ustępując, przyciągają ofertę za ofertą. Czy to już pewniak na hity?
Legia Warszawa nie próżnuje tego lata na rynku transferowym. Warszawianie chcą pod wodzą Goncalo Feio odzyskać wreszcie uciekające im od trzech lat mistrzostwo kraju. W tym celu zakontraktowali już czterech nowych graczy: Luquinhasa z brazylijskiej Fortalezy, Kacpra Chodynę z Zagłębia Lubin, Claude Gocalvesa z bułgarskiego Ludogorca Razgrad i Jean-Pierre’a Nsame z włoskiego Como.
Zwłaszcza to ostatnie nazwisko może robić wrażenie. Nsame to 31-letni napastnik, który aż trzykrotnie zostawał królem strzelców ligi szwajcarskiej jako piłkarz Young Boys Berno (ostatnio w sezonie 2022/23 z dorobkiem 21 goli). Chociaż zauważyć trzeba, że w żadnym innym kraju niż Szwajcaria nie robił furory (Ligue 2, Serie B czy Serie A). Ale też gdyby było inaczej, nie trafiłby obecnie do Ekstraklasy.
Tak czy owak, Kameruńczyk zdecydowanie ma papiery na wiele bramek dla Legii, ale ta nie zamierza kończyć wzmocnień dotyczących pozycji numer dziewięć. Jak poinformował dziennikarz WP SportoweFakty Piotr Koźmiński, warszawianie są bardzo zdeterminowani, by pozyskać jednego z wyróżniających się napastników Ekstraklasy minionego sezonu.
Mowa o Benjaminie Kallmanie z Cracovii. Reprezentant Finlandii był zdecydowanym liderem ofensywy „Pasów”, zdobywając dziewięć goli oraz notując siedem asyst w 33 meczach. To w dużej mierze dzięki niemu Cracovia utrzymała się w Ekstraklasie. Legia ma być wręcz uparta, by sprowadzić do siebie 26-latka.
Sam piłkarz zgodnie z informacjami Piotra Koźmińskiego również bardzo chciałby przenieść się na Łazienkowską. Weto stawia rzecz jasna Cracovia. Klub odrzucił już dwie oferty Legii i stawia cenę, która dla zespołów z Polski ma być zaporowa. Szczególnie że kontrakt Fina wygasa wraz z końcem nadchodzącego sezonu.
Teoretycznie więc to ostatni dzwonek dla „Pasów”, by solidniej na nim zarobić. Ale nie oznacza to, że łatwo odpuszczą w negocjacjach.