Kto zostanie kandydatem PiS na prezydenta? Decyzja już podjęta przez Kaczyńskiego. Co zatem stanie się z Szydło?

Kto zostanie kandydatem PiS na prezydenta? Decyzja już podjęta przez Kaczyńskiego. Co zatem stanie się z Szydło?

Jak na razie giełda potencjalnych kandydatów PiS na prezydenta jest dosyć szeroka. Wymienia się byłego Mateusza Morawieckiego, Mariusza Błaszczaka, Przemysława Czarnka, Patryka Jakiego, Zbigniewa Boguckiego, Tobiasza Bocheńskiego, Waldemara Budę, Andrzeja Śliwkę, Karola Nawrockiego, Lucjusza Nadbereżnego. Kandydaci ci poddawani są badaniom, jak zostaliby przyjęci, gdyby zdecydowano się ich wystawić. – Chodzi o to, żeby znaleźć takiego kandydata, który będzie miał szanse uzyskać poparcie także elektoratu Konfederacji i być może PSL – mówi polityk PiS.

Kto z PiS na prezydenta? Nieoficjalnie: Kaczyński już wybrał Na razie kierownictwo PiS odrzuciło ofertę wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka z Konfederacji, by oba ugrupowania przeprowadziły wspólne prawybory. Decyzja, by z oferty tej nie skorzystać, skłoniła Bosaka do rezygnacji z rywalizacji w prezydenckim wyścigu i przesądziła, że kandydatem Konfederacji będzie .

Według ustaleń Wyborcza.pl z kolei prezydencka lista PiS została ostatnio skrócona do trzech nazwisk. To Bocheński, Bogucki i Nawrocki. Z kolei z naszych informacji wynika, że prezes Jarosław Kaczyński wytypował już kandydata, ale na razie jego nazwisko trzymane jest w tajemnicy. – To świetny kandydat, ma szanse naprawdę powalczyć – mówi nam polityk PiS.

Wiele wskazuje na to, że tym kandydatem jest prezes IPN Karol Nawrocki, którego słabością jest jednak to, że jest bardzo mało rozpoznawalny. Według innego polityka PiS kandydatem jest Zbigniew Bogucki, obecny poseł PiS, wcześniej wojewoda zachodniopomorski. Kandydat ten ma jednak silną opozycję w PiS.

W sondażach bryluje Morawiecki, ale prezes go nie chce Na razie w sondażach przoduje były premier Mateusz Morawiecki, którego nie chce jednak Kaczyński. – Prezes sądzi, że Morawiecki jest zbyt obciążony, że zbyt mało czasu upłyneło od jego premierowania. Tyle że gdy w 2004 roku Jerzy Buzek zgłosił się do PiS, że chciałby wystartować w wyborach do PE, prezes też uznał, że jest zbyt obciążony rządzeniem w czasach AWS. Potem zrobił świetny wynik z list Platformy – przypomina polityk PiS.

Inny polityk PiS przekonuje jednak, że Morawiecki będzie miał niewielkie szanse pozyskania w drugiej turze elektoratu Konfederacji, który będzie kluczowy dla wyniku wyborów. – W oczach tego elektoratu ciągnie się za nim odpowiedzialność za lockdowny w czasie pandemii, za Polski Ład itd. To może utrudnić pozyskanie elektoratu Konfederacji – przekonuje. Poza tym, jak można usłyszeć w PiS, Morawiecki może wcale nie chcieć kandydować. Ewentualna wygrana zamyka mu drogę przed polityką partyjną, a porażka osłabia go jako kogoś, kto będzie chciał walczyć o przywództwo w PiS – przekonują niektórzy politycy PiS.

Niewykluczone, że kandydat na prezydenta zostanie zaprezentowany już podczas kongresu PiS, który jest zaplanowany na przełomie września i października. Co dalej z Szydło? Decyzje zapadną jesienią Na tym samym kongresie ma dojść do zmiany struktury kierowniczej PiS. Według wstępnych planów mają powstać organy w kierownictwie – rada naczelna i komitet wykonawczy (choć ostateczne nazwy mogą być inne). W radzie mają się znaleźć najbardziej doświadczeni politycy PiS, zaś w komitecie wykonawczym młodzi. Na czele tego ostatniego ma stać Mariusz Błaszczak, zaś na czele rady i całej partii ma być nadal Jarosław Kaczyński. Do rady trafią też najprawdopodobniej wszyscy obecni wiceprezesi, w tym i, najprawdopodobniej, Antoni Macierewicz, choć, według medialnych spekulacji, podczas kongresu oboje miano pozbawić funkcji wiceprezesów.

Politycy PiS przekonują jednak, że oboje, a zwłaszcza Szydło mają zbyt dobre notowania w elektoracie, by się ich pozbywać. – Beata Szydło jest częścią naszej tradycji politycznej, dla wielu wyborców jest ona symbolem PiS, jej zmarginalizowanie na pewno nie byłoby dobrze przyjęte w naszym elektoracie – mówi polityk PiS. – W sytuacji, gdy być może obetną nam finansowanie, a być może grozi nam nawet delegalizacja, nierozsądne byłoby pozbywanie się kogokolwiek z kierownictwa – dodaje inny.