Sugestia zmiany: Szef POLADA komentuje aferę dopingową wśród polskich sportowców. „Sankcje nawet do czterech lat zawieszenia”
Do rozpoczęcia igrzysk olimpijskich w Paryżu został nieco ponad tydzień, a w poniedziałek Polskę obiegły fatalne wieści dotyczące zarówno Doroty Borowskiej, jak i Norberta Kobielskiego. Stacja podała, że niedozwolona substancja znalazła się w próbce pobranej od kobiety pod koniec zeszłego miesiąca. Tym samym została ona zawieszona i nie trafiła na listę naszych olimpijskich reprezentantów. Tuz po tym Polska Agencja Prasowa poinformowała. Dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej zabrał głos ws. Kobielskiego.
Nieoczekiwany zwrot Mimo to zaprzeczył, by takowa sprawa faktycznie istniała i skupia się na treningach. Dziennikarz Michał Chmielewski zdradził za to, że Athletic Integrity Unit wyda komunikat jeszcze w tym tygodniu. Dyrektor Agencji Antydopingowej Michał Rynkowski nie chciał zbytnio się do tego odnieść. – Nie mogę za dużo powiedzieć na temat tej sprawy, ponieważ jest prowadzona przez Athletics Integrity Unit. Czekamy na rozstrzygnięcia, które możliwe, że będą miały wpływ na dalszy udział zawodnika w rywalizacji sportowej – oznajmił dla. – Musimy jeszcze chwilę poczekać. Z tego co wiem, zawodnik ma brać udział w Diamentowej Lidze w sobotę w Londynie – dodał.
Gdyby jednak podejrzenia okazały się prawdziwe, konsekwencje byłyby bardzo dotkliwe. – Jeśli dojdzie do potwierdzenia naruszenia przepisów antydopingowych, należy się liczyć z odebraniem potencjalnej wygranej, unieważnieniem wyników sportowych, no i oczywiście z sankcją, nawet do czterech lat zawieszenia, o ile organ prowadzący tę sprawę uzna postępowanie zawodnika za recydywę – wyjaśnił.
Niejasna sytuacja Doroty Borowskiej. „Presja czasu jest olbrzymia” Co do naszej kajakarki Rynkowski zdradził, że sprawa nie jest prowadzona przez Polską Agencję Antydopingową. Prowadzi ją Międzynarodowa Agencja Testowania (ITA), gdyż to ona przeprowadziła kontrolę antydopingową pod koniec czerwca we Wrocławiu. – Jako POLADA nie uczestniczymy w procesie czynnie. Wszystko jest w tej chwili w rękach zawodniczki, ponieważ to ona ma prawo żądać po pierwsze analizy próbki B, a po drugie skorzystać z prawa do złożenia wyjaśnień. Może też złożyć wniosek o uchylenie tymczasowego zawieszenia, które obecnie ją obowiązuje – stwierdził.
Zaznaczył, że substancja, która została wykryta w jej ciele, jest zabroniona w i grozi jej za to nawet czteroletnia dyskwalifikacja. – Jak będzie w tym przypadku trudno przewidzieć, bo nie mamy jeszcze pełnego obrazu. Na ten moment zawodniczka nie może uczestniczyć w żadnej rywalizacji sportowej, nie może brać udziału w zgrupowaniach kadrowych i kontynuować treningu w klubie – podkreślił Rynkowski. – Sprawa jest bardzo poważna, a jej timing jest zły, dlatego że zostało niewiele czasu, żeby to wszystko wyjaśniać. Procedury niestety trochę trwają. A presja czasu jest tutaj olbrzymia – przekazał.
Mimo to wszystko odbywa się teraz w przyspieszonym tempie – każda próbka jest analizowana w ciągu 72 godzin. – Jeśli chodzi o same analizy próbki B, to one zawsze odbywają się szybko. To kwestia 24 godzin. Badanie rozpoczyna się pierwszego dnia rano i następnego dnia już mamy wynik, więc ten etap może być przeprowadzony w trybie ekspresowym – podsumował. Nie jest jednak pewien, czy Borowska się na to zdecyduje, gdyż może już wie, co było efektem takiego rezultatu badania.