Polska – światowy lider w wychowaniu najlepszych talentów
Wieczór w Cardiff jest wyjątkowo parny. Mimo że niedługo dobije północ, panuje wilgoć, a koszulka sama klei się do pleców. Może to specyfika walijskiego klimatu, a może emocje – na miejskim stadionie, na oczach ponad 20 tysięcy fanów, ważą się losy awansu na czerwcowe Euro.
Czujniki dymu a sprawa polska 120 minut przy takiej pogodzie kosztowało obie drużyny mnóstwo energii, dlatego tuż po dogrywce sztaby uwijają się, by postawić piłkarzy na nogi. Ekipa Michała Probierza rozkłada maty do rozciągania, masażyści rozmasowują obolałe ciała piłkarzy, a trenerzy spisują kolejność, w jakiej będziemy strzelać rzuty karne.
Gdy po stadionie niesie się przyśpiewka na cześć Danny’ego Warda, czyli bramkarza Walijczyków, Wojciech Szczęsny zbiega z murawy i znika gdzieś w tunelu. – Wojtek poszedł analizować rzuty karne… z fajeczką w buzi – przyznał potem Szczęsny. – To nie było tak, że poszedłem na fajkę. Poszedłem w spokoju „z dymkiem” pooglądać rzuty karne – dodał po chwili.
- Wojtek przy ostatniej próbie udowodnił, że jest wielką postacią reprezentacji – ekscytował się komentujący to spotkanie z Dariuszem Szpakowskim Marcin Żewłakow.
Ale Szczęsny udowadniać nic nie musiał. Piłkarz, który zadebiutował w kadrze w 2009 roku w meczu z Kanadą, zapisał opasły tom spektakularnych występów z godłem na piersi – mecz z Walią, wybroniony rzut karny Leo Messiego na mundialu w Katarze, powstrzymana kanonada Niemiec w wygranym na Stadionie Narodowym meczu w 2014 roku… „Szczęsny dzień” – pisała dzień później „Gazeta Wyborcza”.
- Szczęsny to wychowanek „polskiej szkoły bramkarzy” – tłumaczy Matysek. – Jesteśmy nacją, która chowa znakomitych golkiperów. Skąd się to bierze? Ze wzorców.
Nie tylko fakt, iż w latach 90., czyli czasie gigantycznej posuchy w polskim futbolu, on był reprezentantem lepszego futbolowego świata, w barwach Bayeru Leverkusen bijąc się o mistrzostwo Niemiec. To on przyczynił się do wielkiego sukcesu, dając nam awans na mistrzostwa świata w Korei i Japonii – pierwsze dla Polaków od 16 lat. Jego heroiczne interwencje w meczu z Norwegią w 2001 roku (3:2) do dziś robią gigantyczne wrażenie.
- Jan Tomaszewski
- Józef Młynarczyk
- Andrzej Woźniak
- Jerzy Dudek
- Tomasz Kuszczak
Brakowało nam napastników, pomocników, obrońców, w ostatnich 20 latach – poza Robertem Lewandowskim czy Piotrem Zielińskim – byliśmy przeciętni w każdym miejscu na murawie. Ale nigdy w świetle bramki. Co sprawia, że zawsze mamy w kadrze dobrych bramkarzy? Czy „polska szkoła bramkarzy” w ogóle istnieje?
Polska fabryka bramkarzy
To właśnie trener Dawidziuk podczas parnego marcowego wieczoru w Cardiff zbiegł ze Szczęsnym do szatni. I to z nim analizował, jak karne strzelają Walijczycy. Teraz – niemal w przededniu Euro – zaprosił nas do siedziby PZPN przy ul. Bitwy Warszawskiej na wykład o „polskiej szkole bramkarzy”.
- Oliwier Zych
- Łukasz Skorupski
- Bartłomiej Drągowski
- Kamil Grabara
- Marcin Bułka
Jesteśmy nacją, która chowa znakomitych golkiperów. Skąd się to bierze? Ze wzorców. Mali chłopcy, którzy zaczynali interesować się piłką, chcieli być na podwórku jak Józek Młynarczyk, potem Artur Boruc. A kolejni będą chcieli być Wojtkiem Szczęsnym – zauważa. I dodaje: – Jeśli dzięki temu zabiegowi z papierosem w szatni Wojtek miałby dać nam kolejny sukces na Euro, to niech palenia nie rzuca. Matyskowi – byłemu bramkarzowi, który w kadrze zagrał 34 razy – także zawdzięczamy wiele.
Bramkarz to figura samotna z definicji. To mi się wydaje ważne i przybliża nas do odpowiedzi. Camus – „najsłynniejszy bramkarz wśród pisarzy” – podczas oglądania meczu paryskiego Racingu gorąco bronił popełniającego błędy bramkarza gospodarzy, mówiąc: „Nie powinniśmy go obwiniać. Dopiero gdy sam staniesz pośrodku lasu, uświadamiasz sobie, jakie to trudne”.